5 grudnia 2012

Rozdział 1


"To nie tak, że człowiek jest słaby. Czasami po prostu nie umie odnaleźć w sobie wewnętrznej siły."


                Zacisnęła powieki i odrzuciła głowę na bok, o mały włos nie uderzając o kant szafki nocnej. Oddychała płytko, szybko i miała wrażenie jakby się dusiła. Po jej policzkach popłynął niekontrolowany strumień łez, a dziewczyna zaczęła szamotać się na łóżku. Poczuła palący ból i krzyknęła rozpaczliwie. Dłonie zacisnęła w pięści, a następnie wbiła paznokcie w materac. Na swoim ciele czuła smagające ją języki ognia. Cała płonęła. Każda komórka wołała o pomoc i pulsowała bólem.
            Lean wybudziła się z koszmaru, od razu podnosząc się do pozycji siedzącej. Z całych sił próbowała uspokoić szalejące serce i oparła głowę o ścianę. Przymknęła powieki i otarła łzy. Kolejna noc, kolejny sen. Ten sam sen, powtarzający się już od paru miesięcy. Zawsze kończył się w tym samym momencie. Wypadek, ogień, krzyk jej matki i jej własny. Rozpaczliwe wołanie o pomoc, które dzwoniło jej w uszach. Codziennie ta sama fala bólu, która tylko potęgowała ten, który nieustannie nosi w sercu. Mimo, że sen był taki sam od dłuższego czasu, zawsze przerażał ją i bolał tak samo. Do tego się po prostu nie da przyzwyczaić.
            Dziewczyna wstała z łóżka i spojrzała w okno. Stwierdziła, że przez noc napadała kolejna warstwa śniegu, który teraz spokojnie spadał z nieba. Zegarek wskazywał kilka minut przed szóstą, czyli tak jak zawsze. Codziennie budziła się właśnie w okolicach tej godziny. Lean uśmiechnęła się delikatnie, widząc ośnieżone dachy domów i naciągnęła rękawy, chcąc zasłonić dwie, jasne blizny na lewym przedramieniu. Wstydziła się tego, co kiedyś zrobiła, więc ukrywała to przed ludźmi. Cóż, przynajmniej przed tymi, przed którymi się dało.
            Kiedy była już ubrana w szarą bluzę i proste jeansy, związała swoje ciemne włosy w luźną kitkę i chwyciła torbę z książkami leżącą koło łóżka. Obejrzała się w lustrze stojącym obok i zatuszowała cienie pod oczami. Zastygła w bezruchu, patrząc w swoje odbicie. Ciemnoniebieskie oczy osłaniała firanka długich rzęs, pełne, bladoróżowe usta wygięła w wymuszony uśmiech. Miała już wprawę w ciągłym uśmiechaniu się, podczas gdy jej serce topiło się w falach smutku i bólu. Fałszywa radość, wiarygodne uśmiechy i zapewnienia, że wszystko jest w porządku. Ale nie jest. I Lean doskonale o tym wiedziała.
            Westchnęła ciężko i skierowała się w stronę drzwi. Obejrzała się przez ramię i z bólem serca stwierdziła, że jej pokój wygląda tak pusto i obco. Z jasnych ścian zniknęły dziesiątki zdjęć, rysunków i wydruków. Pozostały gołe i bez wyrazu. Wszystkie pamiątki i cokolwiek co mogło jej przypominać o mamie, zostało wyniesione z jej pokoju i położone na strychu. Każde spojrzenie jakie posyłała zdjęciu, które niegdyś stało na jej biurku, sprawiało, że do oczu napływały łzy. Jak mogła patrzeć na uśmiechniętą twarz swojej mamy, jeśli wiedziała, że nigdy więcej nie zobaczy go naprawdę? Nie usłyszy radosnego śmiechu lub nie poczuje charakterystycznego zapachu, jaki wokół siebie roztaczała?
           Lean otarła łzę zbierającą się w kąciku oka i pociągnęła nosem. Pokręciła głową i stanowczym ruchem zamknęła drzwi. Zbiegła po schodach, nie martwiąc się o to, że obudzi ojca. Mężczyzna już od godziny był w pracy. Dziewczyna zrobiła dwie grzanki i nalała zimnego mleka do szklanki. Usiadła przy kuchennym stole i utkwiła wzrok w bliżej nieokreślonym punkcie.
            Nim się spostrzegła, zaczęła omiatać wzrokiem cały salon, który doskonale widziała ze swojego miejsca. Był osiemnasty grudnia, co oznaczało, że już jakiś czas temu, w rogu pokoju powinna stać ubrana choinka. Dziewczyna odkładała ten moment tak długo, jak tylko mogła. Nie mogła znieść myśli, że po raz pierwszy będzie ubierała choinkę bez udziału mamy. Nie potrafiła się na to zdobyć, wiedząc, że jak tylko spróbuje, wspomnienia roztrzaskają ją na kawałeczki, zostawiając w kompletnej rozsypce.
            Wiedziała jednak, że Zayn zrobi dzisiaj wszystko, aby tylko namówić ją do ubrania choinki. Unikała go przez cały weekend, więc nawet się nie łudziła, ze tym razem uda się jej go zbyć. Lean wiedziała, że Zayn chce jej pomóc i naprawdę była mu za to wdzięczna z całego serca. Kiedy wpadała w najgłębszą rozpacz i smutek, on zawsze trwał przy jej boku, dzielnie znosząc bezsilność swojej dziewczyny. Nie miała pojęcia jakimi słowami może mu podziękować za wszystko co dla niej robił. Nie wiedziała, czy kiedykolwiek będzie umiała mu się odwdzięczyć.
            Po śmierci swojej mamy, Lean zaczęła budować niewidzialny mur wokół siebie. Chcąc zamknąć się razem ze swoim smutkiem, zamknęła się w sobie i użalała nad sobą. Już wtedy byłą dziewczyną Zayna. Wielkim zaskoczeniem było dla niej to, że chłopak z całych sił próbował dotrzeć do Lean. Robił wszystko, co w jego mocy, aby odbyła z nim szczerą rozmowę. Dzięki swojej upartości i zawziętości, udało mu się przeniknąć przez mur oddzielający Lean od całego świata. Dziewczyna wiedziała, że gdyby chłopak się poddał i o nią nie zawalczył, ona także prędzej czy później by się poddała. Samotność by ją wykończyła i powoli wyniszczała kolejną cząstkę jej duszy.
            Dziękowała Bogu za tak niesamowitą osobę u jej boku.



            Kiedy Lean usłyszała dzwonek oznajmujący koniec ostatniej lekcji, podobnie jak reszta uczniów uśmiechnęła się pod nosem i odetchnęła z ulgą. Wrzuciła do torby książki i wyszła z klasy. W głębi duszy była szczęśliwa, że ten dzień spędzony w szkole obył się bez przykrości i płaczu. Nieraz zdarzało się, że słowa niektórych podłych uczniów sprawiały, że chowała się w toalecie, cierpiąc w samotności. Nie potrafiła zrobić nic, aby zniszczyć swoją bezsilność.
            Zbiegła po schodach, aż dotarła na parter. Wzięła swój płaszcz z szatni i narzuciła go na siebie. Szyję obwiązała grubym szalikiem i wszyła z budynku. Uśmiechnęła się na widok płatków śniegu spadających z nieba. Ruszyła w stronę domu, a kiedy odpłynęła myślami, usłyszała jak ktoś woła jej imię. Od razu rozpoznała głos Zayna. Przymknęła powieki i jęknęła w duchu. Naprawdę miała nadzieję, że nie wpadnie dziś na swojego chłopaka. Przez cały dzień tak świetnie wychodziło jej unikanie go.
            Ciemnowłosy podszedł do niej i z troską w oczach, objął szczupłe ciało dziewczyny swoim ramieniem. Nachylił przystojną twarz do niej i z zadowoleniem zauważył, że brunetka uśmiecha się nieznacznie. Na jej pełnych i miękkich ustach złożył czuły pocałunek. Doskonale wiedział, że Lean unikała go przez cały dzień. Nie miał jej tego za złe, gdyż spodziewał się po niej takiego zachowania.
            Przez kilka minut szli w milczeniu, trzymając się za ręce. Niespodziewanie Zayn powiedział:
            - Przecież wiesz, że prędzej czy później będziesz musiała to zrobić – zaczął niepewnie, a jego głos był cichy. – Musisz stawić temu czoła Lean, rozumiesz? Nie możesz wciąż się ukrywać. Nie możesz wciąż żyć przeszłością.
            - Nie rozumiesz Zayn – powiedziała dziewczyna ze znużeniem w głosie i bólem w oczach. Nieznacznie odsunęła się od mulata. – Przecież wiesz, że już jest ze mną lepiej. Wiesz, że pogodziłam się z jej śmiercią. Ten okres jest teraz dla mnie trudny, bo niedługo mija rok..
            - Nie, Lean – przerwał jej chłopak, a dziewczyna zrobiła zdziwioną minę. Zayn wziął głęboki oddech i zacisnął dłonie w pięści. – Możesz sobie wmawiać, że pogodziłaś się z jej śmiercią, ale mnie nie oszukasz, rozumiesz? Nie zmydlisz mi oczu tak jak innym. Zbyt dobrze cię znam i wiem, że wciąż nie zostawiłaś przeszłości za sobą.
            Niebieskooka poczuła się tak, jakby chłopak ją uderzył. Cofnęła się kilka kroków, patrząc na niego ze smutkiem. Po jej zaróżowionych policzkach spłynęły łzy. Dotknął jej najczulszy punkt, a to ją zabolało.
            - Mylisz się Zayn, ja już dawno zostawiłam przeszłość za sobą – warknęła dziewczyna, ze złością odwracając się do chłopaka plecami, chcąc ukryć swój smutek. Znów go oszukała, znowu powiedziała, że wszystko jest w porządku. Wiedziała jednak, że to co powiedział Zayn jest prawdą.
            Chłopak stał w bezruchu, wpatrując się w plecy dziewczyny. Żałował, że w porę nie ugryzł się w język. Powiedział o te kilka słów za dużo i teraz tego żałował. Doskonale wiedział, że Amy łatwo zranić.
            - Przepraszam – powiedział cicho i położył dłoń na jej ramieniu. Odwrócił smutną dziewczynę przodem do siebie i zamknął w szczelnym uścisku. Lean przyłożyła twarz do zagłębienia w jego szyi i westchnęła, czując perfumy Zayna. Uśmiechnęła się przez łzy i poczuła, jak powoli się uspokaja. To zawsze działało.
            - W porządku Zayn. Wiem, że masz rację, wiem, że żyję przeszłością i przepraszam cię za to… - dziewczyna poczuła, jak głos jej się łamie. Ciemnowłosy obdarzył ją czułym spojrzeniem i zamknął usta delikatnym pocałunkiem. – Chodź, pomożesz mi udekorować tą choinkę – powiedziała Lean,  ku zaskoczeniu Zayna. Chłopak spojrzał na nią zdziwiony, a ona uśmiechnęła się delikatnie.


            Ustawili zielone drzewko w rogu pokoju, a Zayn wrócił właśnie z pudełkami pełnymi ozdób. Lean zaczęła wykładać bombki. Kiedy wspólnie ustalili, jakie dadzą kolory, zaczęli je wieszać na gałązkach choinki. Z głośników radia leciała jedna z wielu piosenek świątecznych, za oknem padał śnieg i zrobiło się już całkowicie ciemno.
Po kilku minutach pracy, zbliżali się ku końcowi, a do zawieszenia pozostało jedynie kilka ozdób. Amy sięgnęła po pierwszą lepszą bombkę i nagle upuściła ją na ziemię. Rozbiła się na panelach, a wokół stóp dziewczyny rozprysły się dziesiątki kawałków szkła. Lean nie odrywała wzroku od bombki, którą Zayn trzymał w dłoni. Przed jej oczami pojawiła się scena sprzed kilku lat.
Dziesięcioletnia dziewczynka siedziała na dywanie i rozdawała kolejne prezenty członkom rodziny.  Kiedy wszystkie paczki spod choinki zniknęły, Lean z uśmiechem ekscytacji i radości zaczęła rozpakowywać swoje prezenty. Z każdym kolejnym jej uśmiech się powiększał. Dostała swoje wymarzone zabawki, kilka książek i ubrań. Kiedy zabrała się za rozpakowywanie ostatniego prezentu, usłyszała głos swojej mamy, siedzącej przy wigilijnym stole.
- Lean  ten prezent jest wyjątkowy. – Kobieta wstała z krzesła i kucnęła obok córki. Odgarnęła z twarzy dziewczynki zabłąkane kosmyki włosów i posłała pełen miłości uśmiech. – Niech zawsze ci przypomina o mnie, dobrze? – upewniła się i pozwoliła, aby dziewczynka rozpakowała niewielką paczuszkę. Wyciągnęła przepiękną bombkę o srebrno niebieskim kolorze. Udekorowana była błyszczącymi domkami, choinkami i reniferami wymalowanymi na szkle.
Kobieta wzięła bombkę do ręki i wprawiła ją w ruch. Zawieszona na tasiemce, zakręciła się wkoło, a zachwycona Lean wpatrywała się z zachwytem. Na jej ślicznej twarzy wykwitł uśmiech. Jej mama, Victoria oddała prezent dziewczynce.
- Podoba ci się? – spytała, a ciemnowłosa pokiwała głową. – W takim razie zawieś ją na choince i pamiętaj, niech zawsze przypomina ci o mnie. – Ucałowała córkę w czoło.
Po policzkach Lean opłynęły łzy, a Zayn zaniepokojony jej zachowaniem, odłożył ostrożnie ową bombkę i podszedł do dziewczyny.
- Lean, co się stało? – spytał z troską w oczach i chwycił ją za ramiona.
Dziewczyna pokręciła głową i zacisnęła oczy. Po kilku sekundach, wykrztusiła przez ściśnięte gardło:
- Przepraszam Zayn, ja nie mogę. – Wyszeptała przez łzy i zostawiła zdziwionego chłopaka, który ze smutkiem patrzył na wchodzącą po schodach dziewczynę.
Brunetka weszła do pokoju i usiadła przy biurku, ocierając rękawem bluzki spływające łzy. Pociągnęła kilka razy nosem i odetchnęła głęboko. Z pierwszej szuflady wyciągnęła kartkę       i chwyciła długopis do ręki.

18.12.2012r.
Najdroższa mamo,
Próbowałam. Tak bardzo chciałam to zrobić, ale nie potrafiłam. Już naprawdę wierzyłam, że dam radę. Że nie zawiodę cię po raz kolejny, Ale przepraszam. Zobaczyłam tą bombkę, którą podarowałaś mi siedem lat temu, pamiętasz? Powiedziałaś mi wtedy, aby zawsze mi ciebie przypominała.
Z całych sił starałam się nie rozkleić. Starałam się być silna, ale to mnie zabija. Jak ja mogę żyć ze świadomością, że ciebie tu nie ma? Że nie będę jadła więcej pysznych naleśników twojej roboty? Że nie zobaczę ciebie, jak malujesz usta przed wyjściem do pracy?
I nie wiń Zayna o mój smutek i samotność. To naprawdę niesamowity chłopak i gdyby nie on, nie wiem co by ze mną było. Wiem, że nigdy nie byłaś do niego przekonana, ale myślę, że widzisz jak bardzo jego obecność mi pomaga.
Z całego serca przepraszam, że po raz kolejny Cię zawiodłam.
Zawsze kochająca Lean.


3, 2, 1, o, zaczynamy! :) Jak wam się podoba początek? Ja mam wrażenie, że niektóre zdania dziwnie brzmią, ale naprawdę nie miałam siły myśleć jakby je tu poprawić aby brzmiały lepiej. Coś czuję, że pisanie tego opowiadania będzie mnie kosztowało wiele emocji. Cóż, pożyjemy zobaczymy.  Wiem, że szablon jest przesunięty, nie wiem czemu, próbowałam wszystkiego i nic. Ale wytrzymajcie jeszcze kilka dni, już zamówiłam nowy. 
A! IFNO! Wiek i wyznanie Zayna zostało zmienione na potrzeby opowiadania! Nasz kochany Malik ma 17 lat i jest chrześcijaninem. Well, dziwnie to brzmi ale oks. C:
Mam nadzieję, że te 7 rozdziałów będzie się wam czytało przyjemnie i opowiadanie przypadnie wam do gustu. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to następny rozdział dodam już w niedzielę!

11 komentarzy:

  1. Normalnie kocham cię za to opowiadanie biedna Amy stracić matkę i w dodatku w Boże Narodzenie to najgorsze co może być dobrze że ma oparcie w takim wspaniałym chłopaku jak Zayn czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. To opowiadanie jest takie smutne. Ale za to właśnie już je uwielbiam. Nie wiem czemu, ale kocham opowiadania, w których nie ma tylko i wyłączenie sielanki i radości, ale bohaterowie cierpią, są przygnębieni... opisy ich uczuć w takich momentach to coś cudownego. Czy ja jestem dziwna? Haha.
    Biedna Amy. To przykre, że tak bardzo przeżywa śmierć matki, ale trudno jej się dziwić, bowiem straciła kogoś naprawdę ważnego. To boli. Ale przynajmniej ma Zayna, który jest przy niej w trudnych chwilach. Gdyby została sama, to pewnie byłoby z nią o wiele gorzej. Mam nadzieję, że kiedyś nauczy się żyć na nowo, choć to na pewno nie będzie łatwe. Ale da radę, musi. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. matko, matko, matko, matko!!! *-* cudowne <3 naprawdę.
    Bardzo podobają mi się emocje w tym rozdziale, opisy uczuć... wszystko :)
    No i bardzo podoba mi się postawa Zayna.
    Strasznie lubię takie dramaty w opowiadaniach, więc z niecierpliwością czekam na kolejny.
    Btw. uwielbiam moment jak Zayn zbił bombke :D
    Przepraszam, że tak krótko :(
    Czekam na kolejne ! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. podoba mi siee to jak to wszystko opisujesz. aż ci normalnie zazdroszcze. ja tak nie potrafie ; c
    przeczuwam smutną historie. no, ale może być ciekawie ; )
    czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem pod niemałym wrażeniem, naprawde.
    Piszesz bardzo dobrze, mogłabym rzec - cudownie, pięknie, IDEALNIE.
    Aż mi głupio, że tak utalentowana dziewczyna napisała mi - początkującej bloggerce - że mam wielki talent. To naprawdę miłe, ale po przeczytaniu tego poważnie zaczęłam się zastanawiać ile jeszcze pisania przede mną, by pisać tak perfekcyjnie jak Ty.
    Doskonale zachowana równowaga i świetny pomysł, chociaż nie darzę świąt szczególną sympatią, podoba mi się, że ktoś wpadł właśnie na taki pomysł :)
    Informuj, czekam na kolejny, dobrze jeśli robilabys to na gg, jeżeli to nie problem :) 28983763
    Pozdrawiam , talenciaro ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo, ale to bardzo mi się podoba, mimo, że nie jest za wesołe. Własnie chyba to mnie tak bardzo do niego przyciąga. Wszystko idealnie, a pomysł świetny. Chciałabym pisać tak jak ty.. Ach, te marzenia.
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Szczerze? Wprowadziłaś mnie w dziwnie melancholijny nastrój, chociaż może to też efekt bólu głowy - mam nadzieję, że szybko mi przyjdzie, ale już mi zdecydowanie lepiej po tak uroczo świątecznym rozdziale, nawet jeśli zawiera on elementy ze skłonnościami depresyjnymi. Powinnaś w jakiś sposób ostrzegać czy coś, hahaha. Przy takiej pogodzie nietrudno o załamanie nerwowe.
    Jednakże przechodząc do sedna sprawy jestem w stanie zauważyć, że taki chłopak jak Zayn w tym wydaniu to prawdziwy skarb. Niemniej jednak naprawdę mi przykro z powodu mamy głównej bohaterki - Amy. Notabene, to imię kojarzy mi się z rysunkową postacią, ale WHO CARES, haha. Sądzę, że święta to dobry okres w życiu człowieka, ażeby pozostawić przeszłość za sobą. Nawet jeśli rana wciąż jest świeża, powinna pozwolić innym dopomóc jej samej w opatrywaniu i pielęgnowaniu, aby na nowo nie stanowiła problemu. Wiem, że Zayn z pewnością o to zadba. (; ZŁOTY CHŁOPAK DO RANY PRZYŁÓŻ i to niemal dosłowne znaczenie w tym wypadku.
    Cudne wykorzystanie motywu ze strojeniem choinki. Nigdy nie myślałam, że właśnie to jedno z najfajniejszych elementów tradycji świątecznych może być przedstawione w tak ponurych barwach.
    Magicznie, uroczo, na poziomie. Doskonale wiesz, że pochłonę wszystko, co wyjdzie spod Twojego pióra. Mam nadzieję, że szybko doczekam się kolejnej części! ^.^ Bo coś jakoś nie widzę tego rozdziału dodanego w RZEKOMĄ NIEDZIELĘ albo coś mnie ominęło, haha.

    Tacos rule,

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiem Ci tak; prosząc kogoś o przeczytanie Twojego bloga, wymaga się tego samego do Ciebie. Nie należę do osób, które by się tym specjalnie przejmowały, w zasadzie mam to gdzieś, mówię tylko jak to wygląda. Jeśli piszesz, że zależy Ci na mojej ocenie wynika, że znasz mój tryb oceniania, ewentualnie styl. Weszłam, bo zwykłam sprawdzać czy warto poświęcać uwagę tym, którzy o to proszą. Uprzedzam Cię tylko jak może to odebrać ktoś mniej tolerancyjny niż ja, a mianowicie jako zwykłe reklamowanie bloga, tyle tylko że bez obustronności.
    Przeczytałam.
    To co rzuciło mi się w oczy najpierw to składnia: "Dłonie zacisnęła w pięści, a następnie wbiła paznokcie w materac." - wiem, co miałaś na myśli, ale poprawniej by to brzmiało gdybyś dodała: "(...) a następnie rozprostowała je i wbiła paznokcie w materac."
    Z innego przykładu: "Na swoim ciele czuła smagające ją języki ognia." - to "ją" nie pasuje. Nie jest w ogóle potrzebne, a jeśli już koniecznie chcesz użyć określenia to powinnaś odnieść się do ciała: "na swoim ciele czuła smagające je". Na tym samym zdaniu wytknę Ci również interpunkcję; przed "smagające" powinien być przecinek, podobnie jak przed wszystkimi tego typu wyrazami.
    Robisz powtórzenia. Do częstych należą słowa typu: "jej" w tym samym, bądź następujących po sobie zdaniach.
    Rada z mojej strony; sprawdzaj kilka razy tekst przed udostępnieniem, a unikniesz krytyki. Nie zajmie Ci to dużo czasu, a od razu zyskasz w oczach czytelników.
    Co do fabuły; pomyśleć można, że wiele już było historii o nieszczęśliwych dziewczynach i trudnym świecie młodych serc. Fakt, było ich wiele. Błędem jest jednak twierdzenie, że wszystkie są takie same. Każda jest inna, podobnie jak ich autorzy; każdy pisze inaczej.
    Twoja praca jest gładka pomimo błędów. Wątek ciekawy, a bohaterowie umiejętnie wykreowani.
    Ukazujesz bogatą wyobraźnię i otwarty umysł, poprzez słowa i znaki, których używasz.
    Jeśli miałabym wystawić ocenę byłaby ona pośrednia. Minus za ilość błędów, plus za fabułę i opis.
    Nie krytykuję z wrodzonej wredoty, po prostu jestem obiektywna, a tylko krytyka motywuje na bardziej do cięższej pracy, a tym samym samodoskonalenia się.
    Z mojej strony to tyle, mam nadzieję, że zaznaczone przeze mnie uwagi pomogą. Gdybyś chciała się odgryźć lub podziękować, wiesz pod jakim adresem mnie znaleźć.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  9. z reklamowaniem się odsyłam cie do specjalnej zakładki "spam", jeśli chodzi o twojego bloga to w weekend skomentuję, bo teraz mam zbyt dużo nauki :) powiem, że przeczytałam kawałek i jest rewelacyjny :)
    zapraszam na pierwszy rozdział u mnie :)
    http://lastyearwithlou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział. Naprawdę bardzo mi się podobał. Miałaś bardzo oryginalny pomysł, jeśli chodzi o temat. Piszesz takim spoosbem, że czyta się bardzo przyjemnie i czytelnik chce dowiedzieć się co będzie dalej. Ja w każdym razie tak mam :D Już nie mogę się doczekać nowego rozdziału. W wolnej chwili możesz zajrzeć na mojego bloga, ale przy twoim, moja samoocena gwałtownie spadła :P http://letter-to-a-friend.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  11. a my musimy Cię przekonać, żeby to nie było opowiadanie na marne 7 rozdziałów, ale o wiele więcej! wkręciłam się już a ty masz zamiar napisać tego tak mało :( nie zgadzam się ! ale zobaczymy jak bedzie :D w każdym razie historia cudowna, jak i bardzo wzruszająca ! Zayn musi na prawdę być silny, bo jednak podtrzymuje ją na duchu, ale chwilami również bym niestety nie wytrzymała na Jego miejscu. Takiego chłopaka to tylko ze świecą szukać :o ale no zobaczymy co bedzie dalej :D buziaki :* dodaje do ulubionych! / wishmeyourself

    OdpowiedzUsuń