Lekcje dzisiejszego dnia, dłużyły się
Lean niemiłosiernie. Z całych sił pragnęła jak najszybciej opuścić mury szkoły.
Zaproponowała więc Zaynowi, że urwą się z trzech ostatnich lekcji. Chłopak
spojrzał na nią lekko zdziwiony jej propozycją.
Od zawsze mieli taki zwyczaj. Cztery
dni przed świętami olewali trzy ostatnie lekcje i spędzali cały dzień razem.
Najpierw szli na lodowisko, następnie piekli pierniczki, a na końcu robili coś,
co było tajemnicą dla wszystkich ludzi oprócz nich. Uwielbiali to. Wielkim
zdziwieniem dla chłopaka był fakt, że Lean chciała kontynuować ich mały zwyczaj.
Myślał, że dziewczyna unika wszystkiego, co związane ze świętami.
- Zayn, wiesz przecież, że zawsze
lubiłam tą nasza małą tradycję – powiedziała cicho, patrząc na niego swoimi
ciemnozielonymi oczami, w których dostrzegł pustkę. Kiedyś zawsze radosne i
pełne blasku spojrzenie Lean, teraz było blade i bez wyrazu.
- Wiem… Po prostu nie sądziłem, że
będziesz miała ochotę ją kontynuować… - odmruknął niepewnie, biorąc ją za rękę.
– Ale w porządku, jeśli tego chcesz, to chodźmy. Najpierw standardowo
lodowisko, tak?
Ciemnowłosa kiwnęła głową, a kąciki
jej bladych ust uniosły się nieznacznie do góry. Zayn poczuł nagłą tęsknotę w
sercu. Tęsknił za jej szerokim uśmiechem, momentami, za momentami kiedy wybuchała
dźwięcznym, radosnym śmiechem, czułymi spojrzeniami jakimi go obrzucała i
ogólną radością z życia. Doskonale wiedział,
że po jego dawnej dziewczynie nie został ślad. Lean nie była taka jak kiedyś i
choć bywały momenty, kiedy bardzo za nią tęsknił, nie przestał jej kochać.
Kiedyś sobie przysiągł, że będzie o nią walczył, choćby nie wiadomo co. Nie
potrafiłby jej tak po prostu zostawić. To złamałoby mu serce.
Wyszli ze szkoły i wciąż trzymając
się za ręce, skręcili w prawo chcąc sobie skrócić drogę. Przeszli przez okryty
śnieżną płachtą park, a Lean z zachwytem przyglądała się ośnieżonemu krajobrazowi.
Wbrew pozorom, lubiła zimę. Okres przedświąteczny nawet uwielbiała, jednak
przywoływał on u niej zbyt wiele wspomnień. Zdarzały się chwile, kiedy miała
wielką ochotę wziąć się w garść i ruszyć naprzód. Dlaczego nie potrafiła
zostawić przeszłości za sobą? Dlaczego to było dla niej takie trudne?
Kiedy po kilku minutach spaceru
dotarli na miejsce i ustawili się w kolejce po łyżwy. Mimo, że były godziny
wczesno popołudniowe, na śliskiej tafli lodu jeździło kilkanaście osób. Lean i
Zayn podali swoje rozmiary buta i po chwili siedzieli na ławce, wiążąc obuwie.
Chłopak zauważył, że ciemnowłosa nie włożyła czapki. Zajrzał do jej torby z
książkami, gdzie na samym wierzchu leżało okrycie głowy. Westchnął rozbawiony i
w opiekuńczym geście przyciągnął ją do siebie, szybkim ruchem nakładając ciepłą
czapkę niezadowolonej dziewczynie. Jej usta wygięły się w grymasie.
- Wiesz, że nie lubię nosić czapki –
fuknęła. – Wyglądam w niej idiotycznie!
Zayn zaśmiał się podał jej rękę,
pomagając wstać z ławki. Cmoknął ją w czubek nosa i uśmiechnął ciepło, a w jego
oczach pojawiła się ogromna czułość.
- Dla mnie zawsze wyglądasz pięknie –
szepnął cicho i puścił jej oko. Przytknął swoje ciepłe usta do jej warg i
poczuł jak porażający dreszcz przebiega mu wzdłuż kręgosłupa. To niesamowite,
że mimo tak długiego związku z Lean, ona wciąż działała na niego jakby dopiero
się poznali.
Lean poczuła ciepło na policzkach.
Chwilami szczerość i słowa Zayna ją onieśmielały. Czasami nie wiedziała, czy
chłopak mówi poważnie, czy tylko żartuje. Ale najczęściej zachowywał całkowitą
powagę. Nigdy nie bawił się jej uczuciami. Uwielbiała w nim tą nie przesadną
wylewność, troskę i subtelność. To w nim kochała najbardziej.
Wjechali na taflę lodowiska,
trzymając się za ręce. Przerażona Lean, z początku jedną dłonią wciąż kurczowo
chwytała się barierki. Nie jeździła na łyżwach od zeszłego roku i zawsze
musiała zrobić kilka okrążeni, aby wszystko sobie przypomnieć. Tymczasem Zayn z
wrodzoną gracją powoli jechał tuż obok niej, raz po raz wybuchając śmiechem na
widok trudów i wysiłków swojej dziewczyny.
W pewnej chwili Lean nie wytrzymała
i zgromiła go piorunującym spojrzeniem.
- Zamiast się śmiać, pomógłbyś mi –
mruknęła z grymasem.
- Się robi kochana – zaśmiał się
ciemnowłosy i korzystając z tego, że akurat udało mu się odciągnąć Lean od
barierek, puścił jej dłoń, przez co dziewczyna pozostała bez podpórki na środku
lodowiska. Krzyknęła przeraźliwie, w zabawny sposób machając rękami. Jej
przerażenie i histeria nie trwała długo, gdyż już po chwili złapała równowagę.
Kiedy chciała przyspieszyć, dziwnym trafem nogi jej się zaplątały i dziewczyna
zachwiała się niebezpiecznie. Zayn, który cały czas jechał kilka metrów od
niej, zdążył ochronić ją przed upadkiem, a w uszach wciąż dźwięczał jej krzyk
przerażonej Lean.
- Musiałabyś widzieć swoją minę! –
zaśmiał się chłopak, przez co dziewczyna spojrzała na niego z mieszanką politowania
i złości. Okręcił zaskoczoną i skołowaną dziewczynę wokół siebie, na co ona
zaśmiała się cicho. Obraz wokół niej zawirował, a na usta wpłynął uśmiech
zadowolenia.
Wziął ją za rękę i zaczęli szybko
ślizgać się po lodzie, zwinnie wymijając jeżdżących ludzi. Niespodziewanie Zayn
wjechał na sam środek i zatrzymał się, podnosząc do góry lekką jak piórko Lean.
Dziewczyna ku swojemu zaskoczeniu, wybuchnęła śmiechem kiedy poczuła, że unosi
się nad ziemią. Kiedy po kilku sekundach Zayn postawił ją z powrotem,
przybliżył swoją twarz do niej i uśmiechnął się szeroko.
- Nawet nie wiesz jak bardzo tęsknię
za twoim śmiechem. Z twoją radością, żartami i spojrzeniem pełnym życia –
szepnął delikatnie całując jej usta.
- Wiem – powiedziała cicho z bólem w
oczach. Poczuła ukłucie w sercu na widok tęsknoty w spojrzeniu Zayna. – Staram się,
naprawdę. Staram się iść naprzód. Staram się dla ciebie. Kocham cię za to, że
wciąż przy mnie jesteś, pamiętaj o tym – odszepnęła i zamrugała kilkakrotnie
czując piekące łzy zbierające się w zielonych oczach.
Zayn uśmiechnął się delikatnie i
pokiwał głową ze zrozumieniem. Rozumiał ją i kochał za to, że stara się właśnie
dla niego. I chociaż czasami cierpiał z tęsknoty za ich przeszłością pełną
radości, wszystko co się wydarzyło w życiu Lean tylko ich do siebie zbliżyło.
Dzięki temu pokochał ją jeszcze bardziej. Wiedział, że nic nie sprawi, że
mógłby od niej odejść. Na chwilę obecną nie wyobrażał sobie życia bez niej.
Weszli do cichego domu Lean i zdjęli
ciepłe płaszcze, które powiesili na wieszakach. W powietrzu unosił się zapach
wanilii. Dziewczyna zapaliła światło w kuchni, rozświetlając pomieszczenie.
Elektroniczny zegar na piekarniku wskazywał godzinę 15:54.
Teraz przyszedł czas na drugą część
ich tradycji. Mianowicie pieczenie pierniczków. Sami nie do końca wiedzieli,
czy bardziej woleli sam proces przygotowywania ciasta, czy też ich dekorowanie.
Ciemnowłosy wyciągnął z lodówki
wszystkie potrzebne składniki, a następnie wyłożył je na jasnobrązowy blat.
- Niczego nie brakuje? – spytała Lean
wyciągając torebeczkę cynamonu z szafki.
- Mam nadzieję! Nie uśmiecha mi się
wyprawa do sklepu. Na zewnątrz jest jakieś dziesięć stopniu mrozu! – zaśmiał się
Zayn, odkręcając grzejnik.
Jako, że znali na pamięć swój
ulubiony przepis, nie potrzebowali internetu czy jakiejś książki z przepisami. Wszystko
robili z głowy, bez zawahania dodając kolejne składniki w odpowiednich
proporcjach. Podczas gdy Zayn miksował ciasto, Lean nastawiła piekarnik na
odpowiednią temperaturę. Po rozwałkowaniu ciasta i wyłożeniu pierniczków na
blachę, zamknęła piekarnik i ustawiła czasomierz na sześć minut.
Ciastka miały różne kształty.
Choinki, czapki mikołajów, gwiazdki i serduszka. Podczas gdy w radiu rozległa
się świąteczna piosenka, chłopak wyciągnął rękę w stronę Lean i przyciągnął do
siebie. Zayn zaczął nucić doskonale znaną mu melodię piosenki White Christmas - Michaela Bublé. Ułożył
dłoń na talii Lean i zakołysali się w rytm muzyki. Dziewczyna spojrzała na
niego dużymi, szczerymi oczami, a on poczuł jak jego serce łomocze w piersi.
Po kilku słowach wyśpiewanych przez
chłopaka, Lean dołączyła się do Zayna. Ich głosy brzmiały razem idealnie.
Głęboki głos ciemnowłosego i delikatny, czysty śpiew Lean perfekcyjnie ze sobą współgrały.
Dziewczyna zerknęła w lewo i dopiero teraz zauważyła, że Zayn zdążył zapalić
światełka na choince. Nabrawszy powietrza do płuc, poczuła zapach cynamonu i
pierniczków, które piekły się w piekarniku.
Za oknem padał śnieg, w radiu grała
świąteczna piosenka, a ona stała wtulona w chłopaka, którego kochała
najbardziej pod słońcem. Po raz pierwszy od dawna poczuła przypływ nadziei. Po
raz pierwszy poczuła magię nadchodzących świąt, a nawet radość. W końcu zawsze
lubiła ten okres.
- Lean, chciałbym, abyś była
szczęśliwa, kiedy nadejdzie dzień Wigilii, wiesz? – zaczął nagle Zayn,
przytulając ją mocniej do siebie. – Chciałbym sprawić, abyś jeszcze przed
świętami zostawiła przeszłość za sobą, nauczyła się żyć na nowo i odbudowała
relację z tatą. To jest jedyna rzecz, jakiej pragnę – szepnął jej prosto do
ucha i poczuł jak Lean obejmuje go mocniej za szyję.
W myślach powiedział sobie: Chciałbym, abyś znów był szczęśliwa.
W chwili gdy te słowa zabrzmiały w
jego głowie, na niebie pojawiła się spadająca gwiazda. Tego jednak Zayn nie
zauważył.
Kiedy pół godziny później pierniczki
leżały ba blacie w kuchni, udekorowane, Lean i Zayn ruszyli na strych. Chłopak
rozłożył składane schodki i wszedł jako pierwszy. Stanął na górze i zapalił
światło. Pomógł wdrapać się na górę dziewczynie i od razu ruszyli w stronę
prawej ściany, gdzie znajdowała się poluzowana cegła, którąś bez problemu można
było wyciągać.
Odkryli tą skrytkę w wieku jedenastu
lat. Od tamtego czasu, co roku w taki dzień jak ten, każde z nich brało kawałek
papieru i pisało swoje postanowienia i marzenia na najbliższy rok. Wszyscy
zazwyczaj robili tego typu rzeczy w sylwerstra, jednak oni mieli własną
tradycję i zwyczaj.
Rok później, od włożenia zapisanych
karteczek do metalowego pudełeczka, każde z nich brało świstek papieru drugiej
osoby i czytało zeszłoroczne postanowienia. Uwielbiali to poczucie spełnienia,
kiedy udało im się wypełnić jedno z postanowień.
Wyciągnęli pudełeczko i usiedli na
starych krzesłach stojących obok. Wyciągnęli zeszłoroczne karteczki, a Lean
zaczęła czytać postanowienia, które napisał Zayn.
- Sprawię, że ja i Lean będziemy razem na dobre i na złe. – Lean uśmiechnęła
się do niego z czułością. – Udało ci się
– szepnęła, a po jej wnętrzu rozeszło się przyjemne ciepło.
- Zdołam mieć przynajmniej trójkę z matematyki – przeczytał Zayn i
zaśmiał się, spoglądając na dziewczynę. – Prawie ci się udało, prawda?
- Yhm - przytaknęła Lean i zaczęła
czytać ostatni podpunkt. – Ja i Lean
staniemy się sławni dzięki naszym głosom – po przeczytaniu tych słów,
uśmiechnęła się delikatnie, patrząc na niego z niedowierzaniem. – Wiesz, że
napisałam dokładnie to samo?
- Właśnie widzę – roześmiał się Malik
wskazując na kartkę napisaną przez Lean. Od zawsze mieli takie marzenie.
Pragnęli pokazać się światu, założyć zespół i koncertować po całym świecie.
Nieraz mówiono im, że mają wielki talent, a ich głosy świetnie ze sobą brzmią.
Kto wie, być może los czeka aby spełnić ich wspólne marzenie?
Nie mówiąc nic więcej, w ciszy
napisali kolejne postanowienia. Każde z nich napisało tylko jedno, które mniej
więcej dotyczyło tego samego. Lean napisała: Przestanę wspominać przeszłość i postaram się żyć jak dawniej.
Natomiast Zayn: Sprawię, że Lean będzie
znowu szczęśliwa.
Najdroższa mamo,
Mówiąc szczerze, to był naprawdę dobry dzień. Na nowo
poczułam się… Szczęśliwa. Autentycznie poczułam się szczęśliwa. Choć na moment
zapomniałam o tęsknocie za tobą. W pewnym sensie jestem z siebie dumna, mam
nadzieję, że ty ze mnie też.
Być może było to spowodowane całym dniem spędzonym z Zaynem? Może to przez nasze małe tradycje
przedświąteczne? Ach no tak! Ty nie wiesz o co chodzi. Cztery dni przed Wigilią
zawsze pieczemy babeczki, idziemy na lodowisko i zapisujemy swoje postanowienia
na przyszły rok. Dużo by opowiadać.
Myślę, że jest lepiej. Naprawdę. Tak jakby w ten jeden
dzień, kilka pojedynczych ran na mojej duszy się zagoiło. Poczułam… Ulgę. Nagłą
lekkość. Długo wczoraj rozmyślałam i uświadomiłam sobie kilka rzeczy.
Obiecuję ci, że będę się starać. Dla ciebie, taty, Zayna
i dla samej siebie.
Całuję, Lean.
Co myślicie o tym rozdziale? Myślę, że on jest inny od tych poprzednich. Jest w nim więcej radości i optymizmu. Jestem z niego naprawdę zadowolona! :)
Myślę, że kolejny dodam w pierwszy lub drugi dzień świąt. Dziękuję wszystkim, który to czytają. Składam szczere podziękowania każdemu mojemu czytelnikowi. Każdy komentarz od was sprawia, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Dziękuję Wam za to! <3
WESOŁYCH ŚWIĄT! <3
Ooo tak zdecydowanie rozdział pełen optymizmu i radości przez co sama odczułam radość w mym sercu. Nawet nie wiesz jak dobrze się czyta taki rozdział. Pełen lekkości, szczęśliwej pary. Cieszę się, że Lean poczuła iskierkę nadziei. Że poczuła się lekka i przestała choć na chwilę myśleć o przeszłości. W końcu święta powinny działać na każdego kojąco. Wśród bliskich, zapomnieć o przeszłości, żyć teraźniejszością, wybaczać. Mam nadzieję, że Zaynowi postanowienie się spełni, że Lean odżyje na całego a on poczuje satysfakcje z tego. Taki chłopak to skarb. :)
OdpowiedzUsuńJa także życzę Ci Wesołych, pogodnych i szczęśliwych świąt! <3 /sensitive-touch/ @kariisxx.
O tak, rozdział zdecydowanie ma w sobie więcej optymizmu! Och, po prostu piękny. Miło czytać kiedy bohater się przełamuje, że chce stawać się lepszy.
OdpowiedzUsuńZayn jest tu tak kochany, na pewno niejedna dziewczyna chciałaby mieć przy sobie takiego faceta, który byłby wsparciem - ja też. Te ich tradycje są prześwietne. Szczególnie w tym czasie jest to dla Lean taka terapia. Moment kiedy zakładał jej czapkę na głowę, kiedy ją podnosił.. *.* Och, no cud i miód!
No i te pistanowienia, mam nadzieję, że się spełnią :)
Pozdrawiam serdecznie i również życzę wesołych świąt!:*
cudowny rozdział! taki lekki, bardzo przyjemnie się go czyta, jest zawarte w nim tyle radość i miłości przede wszystkim! widać, że tych dwoje łączy najprawdziwsza miłość, nie jest im potrzebne nic innego, spędzając ze sobą tyle czasu i się nie nudzą, to jest takie cudowne. A Zayn jest najcudowniejszym człowiekiem eveeer w tym opowiadaniu na prawde <3 jestem pod wielkim wrażeniem, smutno mi że jeszcze tylko 4 rozdziały :c pisz dalej i wesołych świąt kochana! buziaki :* / wishmeyourself.blogspot.com
OdpowiedzUsuńFakt, jest inny. :) Uwielbiam smutną atmosferę i w ogóle, ale zawsze mam nadzieję, że los bohaterów jednak się poprawi. Dlatego ten rozdział bardzo mi się podobał. Lean w końcu się śmiała, była wesoła, to już spory wyczyn. Oby tak dalej. Podoba mi się ich tradycja i to, że co roku udaje im się ją wypełnić. Najlepsze jest to pisanie postanowień. Mam nadzieję, że uda im się spełnić tegoroczne. Zayn to chłopak idealny. Lean ma szczęście, że go spotkała. To naprawdę miłe, że po tym, jak się załamała, nie zostawił jej, ale próbował pomóc. Kiedyś może mu się uda. :) Lean pisze do swojej zmarłem mamy, ale co potem robi z tymi... listami?
OdpowiedzUsuńUgh. Skasował mi się cały komentarz i muszę go pisać jeszcze raz ._.
OdpowiedzUsuńTak więc uwielbiam Zayna jako postać w tym opowiadaniu :D Podoba mi się fakt, że Zayn jest przedstawiony jako Zayn, i nie ma tu 1D, chociaż jakby było to nic złego by się nie stało ;)
Lubię opowiadania które są smutne, ale kończą się happy endem ;>
Spodobał mi się też wątek z tymi postanowieniami, i mam nadzieję że tegoroczne postanowienie Lean uda się wypełnić.
Tak więc napiszę jeszcze że uwielbiam opis tutaj chłopaka prawie idealnego (bo idealny nie istnieje, Zayn też pewnie ma jakieś wady :D ), i cóż... możemy tylko o taki marzyć ;]
Czekam na kolejny <3